Jak zrobić piernik, żeby nawet pszczoły prosiły o dokładkę – część 1
Jak co roku nadchodzi ten magiczny czas, gdy nawet najbardziej poważny pszczelarz skusi się na zapach korzennych przypraw i miodowego ciasta. Zapraszam do laboratorium kulinarnego: dziś robimy prawdziwy piernik staropolski, który niejedną robotnicę postawiłby do pionu!
Ostrzeżenie dla pszczół – nie czytajcie tego w ulu! Na ten piernik zużywam pół pasieki miodu, więc lepiej ukryjcie zapasy.
Składniki:
- 1 kg mąki pszennej – im bardziej luksusowa, tym lepszy powód do chwalenia się sąsiadom.
- 500 g miodu – ulubionego, prosto z własnej pasieki (lub od zaprzyjaźnionych pszczół – ważne, by się nie obraziły).
- 400 g cukru – można mieszkać w mieście i użyć trzcinowego, na wsi drobny.
- 250 g masła – pozwólcie sobie na prawdziwy luksus, czasem w akcie desperacji dodajcie trochę smalcu, by wystraszyć dietetyka.
- Jajka: 4 średnie lub 3 duże – niech będą od szczęśliwych kur, nie czujcie się winni.
- 3 płaskie łyżeczki sody – ciasto wystrzeli pod sufit (prawie).
- Pół szklanki mleka – najlepiej pełnotłuste, niech piernik ma moc.
- 50 g przyprawy do pierników – im więcej cynamonu, tym bardziej świątecznie w ulu.
- Pół płaskiej łyżeczki soli – by piernik nie wyparował.
Procedura pszczelarsko-kuchenna:
- W garnku mieszajcie cukier, miód i masło (można pokusić się o odrobinę smalcu, jeśli macie w lodówce awarię). Palnik ustawcie na tryb „nie spali się” i machajcie drewnianą łychą przez dobrą chwilę – gdy ręka zacznie drętwieć, to znak, że masa jest bliska ideału. Nie gotujcie! Pszczoły nie lubią wrzątku na miodzie, a piernik też nie.
Zdj. W garnku wymieszany cukier, miód i masło,autor: Beata Zalewa - Odstawcie masę na bok – nie do ula, do wystudzenia.
- Do dużej miski przesiejcie mąkę z sodą, solą i przyprawą do piernika – polecam solidną mieszankę, im więcej cynamonu, tym lepsza historia do opowiadania przy choince.
Zdj. Przesiana mąka z sodą, solą i przyprawą do piernika,autor: Beata Zalewa - Do tego wlejcie mleko – pełnotłuste, bo kto widział pierniki na wodzie! Dodajcie jajka i przestudzoną miodowo-cukrową masę. Mieszajcie, mieszajcie, aż poczujecie, że ciasto jest gładkie jak futerko młodej pszczoły.
Zdj. Dodane jajka i mleko,autor: Beata Zalewa
Zdj. Dodana masa miodowo-cukrowa,autor: Beata Zalewa - Surowe ciasto wyda się zbyt luźne – nie panikujcie! To normalne. Schłodzone przez kilka tygodni w chłodzie zamieni się w piernikowy beton (ale taki do wałkowania, nie budowy muru).
Zdj. Wymieszane ciasto,autor: Beata Zalewa - Gotowe ciasto przełóż do szklanego, stalowego lub kamionkowego naczynia, przykryj folią i zanieś w miejsce chłodne niczym ul w styczniu. Spiżarka lub lodówka są mile widziane – balkon też się nada, lecz uważajcie na ptaki, bo zamiast piernika będzie konkurs „Kto wygrzebie więcej ciasta”.
Zdj. Ciasto w naczyniu zwanym kamionką,autor: Beata Zalewa - I teraz, najważniejsze pszczelarskie credo: leżakowanie! Dwa tygodnie minimum, sześć – dla cierpliwych i niewyposażonych w zęby narwańców. Im dłużej ciasto dojrzewa, tym więcej magii w każdym kęsie.
A kiedy już ciasto pięknie stwardnieje, a Ty niespodziewanie poczujesz w nosie nutę piernika jeszcze przed wejściem do kuchni – szykuj się na kolejną część wpisu, w której opowiem, jak upiec dzieło sztuki, przełożyć je powidłami i zalać czekoladą.
Pamiętaj: prawdziwy piernik wymaga prawdziwego miodu. Sprawdź nasz sklep – taki miód to podstawa słodkiej rewolucji, i gwarantuję – lepszy niż w niejednym markecie! U nas znajdziesz miód, który wypróbowały już setki piernikowych entuzjastów. Niech Twój piernik pachnie jak prawdziwa pasieka – Ty pieczesz, pszczoły polecają!